To było na 4 roku Farmacji. Zajęcia do późnych godzin wieczornych, wielogodzinne laboratoria, podczas których zapominałam o głodzie. Wspominam nocną naukę i popołudniowe drzemki, które skutkowały nieunormowanymi godzinami posiłków oraz silnym stresem, który zaczęłam wyciszać słodyczami. Nie byłam z tego powodu dumna. Wiedziałam, że chcę coś zmienić, ale nie miałam pomysłu, jak to zrobić. Wtedy trafiła w moje ręce książka o indeksie glikemicznym. Zaczęłam zgłębiać temat, czytałam o wpływie cukru na całą gospodarkę hormonalną i pracę mózgu. Książka dała mi impuls do działania. Zrobiłam badania laboratoryjne krwi i postanowiłam zacząć zmieniać swoje żywienie od dzisiaj.

Codziennie na zajęcia pakowałam się w wielką torbę, w której oprócz dużych zeszytów (wzory chemiczne mieściły się tylko na stronach A4), książek i fartucha laboratoryjnego musiałam pomieścić pojemniki z jedzeniem i butelkę wody. W pojemniki wkładałam różne przekąski, sałatki, a czasem danie obiadowe, niestety na zimno. Na uczelni nie było ani bufetu, ani miejsca, gdzie mogłabym podgrzać jedzenie. Ciepłym posiłkiem cieszyłam się dopiero w domu.

Na początku nie było łatwo. Zajęcia mieliśmy w różnych miejscach Wrocławia, więc jadłam zwykle w tramwaju lub na schodach, bo stare budynki mojej uczelni były ubogie w miejsca do siedzenia. Czasem było mi niezręcznie, czasem niewygodnie. Kiedy to piszę, sama nie mogę uwierzyć, że mieliśmy tak kiepskie warunki. Z moją zmianą wiązały się też zakupy, gotowanie, planowanie. Ale wiedziałam, że chcę i robiłam to dla siebie. Po niedługim czasie zaczęłam odczuwać poprawę nastroju, lepszą koncentrację na zajęciach. Przybyło mi energii, za to ubyło kilka niepotrzebnych kilogramów, mimo iż jadłam więcej.

W moim najbliższym otoczeniu większość osób wspierała mnie, ale znaleźli się i tacy, którzy podcinali mi skrzydła mówiąc: Znudzi Ci się.
Po co to robisz? Nie musisz się odchudzać.
Daj spokój! Zjedz coś innego…

Rodzina

Kiedy zaczynasz jeść mniej lub inaczej niż Twoi bliscy, możesz usłyszeć:

Po co się odchudzasz? Przecież dobrze wyglądasz?
Od ziemniaczka nie przytyjesz.
Dzisiaj zrób wyjątek.

Rodzina może mówić, że wydziwiasz lub myśleć, że wyłamujesz się z wieloletnich tradycji. Pamiętam, kiedy wprowadzałam swoje zmiany, z jednej strony czułam, że dbam o siebie, a z drugiej bałam się, że sprawiam Babci przykrość, kiedy pytam o składniki niedzielnego obiadu, nie polewam mięsa sosem, nie biorę dokładki i nie jem deseru. Starałam się tłumaczyć, że lepiej się czuję, kiedy jem mniejsze porcje i ograniczam cukier.

Pamiętaj – nie musisz żyć tak jak inni. Ty decydujesz o tym, co robisz i w jaki sposób dbasz o siebie. W końcu to, jak żyjesz, będzie miało wpływ na Twoją przyszłość, a nie kogoś innego.

Ale mów o swoich decyzjach spokojnie i z szacunkiem do innych. Bliscy na pewno nie mają złych intencji. Stanowczo, ale uprzejmie możesz odpowiedzieć:

„Postanowiłam, że chcę schudnąć i staram się wytrwać.”
„Na pewno jest pyszne, ale dziękuję.”
„Dziękuję, już się najadłam.”

Lęk wynika z niewiedzy

Każda zmiana może budzić lęk otoczenia. Coś, co dla mnie jest oczywiste, dla kogoś może być dziwactwem. Nasz sposób odżywiania kształtuje wychowanie przez rodziców, przekonania, utrwalone przyzwyczajenia i nawyki. Przywiązujemy się do tradycji, do tego jak było dotychczas, jak jedli nasi dziadkowie i rodzice. Trudność zrozumienia innych może wynikać z tego, że my swój sposób odżywiania traktujemy jako normę, a w otoczeniu to co odmienne, może budzić lęk. A lęk wynika z niewiedzy. Rodzina może się bać, a nawet sabotować Twoją zmianę stylu życia, ponieważ nie wie, co ją czeka. Dlatego…

Rozmawiaj, rozmawiaj, rozmawiaj

Mów o swoich planach, o uczuciach związanych z odchudzaniem i powiedz, czego oczekujesz od najbliższych, a jakie zachowania podcinają Ci skrzydła. Twoja zmiana jest dla nich nową sytuacją i mogą zwyczajnie nie wiedzieć, jak Ci pomoc.

Osoby rozpoczynające proces odchudzania są pełne obaw i niepewności. To zrozumiałe, że rodzina i znajomi także mogę mieć wątpliwości. Pozostaje ten fakt zaakceptować. Nie zmienisz całego świata. Nie musisz każdego z osobna przekonywać do swoich racji. Jeżeli zaakceptujesz zdanie innych, oni także zaakceptują Twoje wybory.

Zdrowe odżywianie to nie moda, tylko sposób na życie, a każdy decyduje, jak chce żyć.